niedziela, 17 sierpnia 2025

Shade. Człowiek Przemiany. Tom 2

Przedawkowanie Ameryki


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Szaleństwo opanowało Stany Zjednoczone. I to nie byle jakie, bo pochodzące spoza naszego wszechświata, ze strefy oddzielającej go od uniwersum, z którego pochodzi tytułowy „Shade. Człowiek przemiany”. Drugi tom zbiorczy niesamowitej serii Petera Milligana i Chrisa Bachalo szaleństwo ma u podstaw – żywi się nim i na nim wzrasta.

Pierwszy tom składał się z trzynastu odcinków „Shade. The Changing Man”, wydanych między lipcem 1990 a lipcem 1991 roku. To były czasy, w których DC Comics dojrzewało do założenia imprintu DC Vertigo – fabuły Milligana przyspieszyły ten proces. Shade, przybysz z planety Meta leżącej w innym wymiarze, rzuca wyzwanie przerażającemu bytowi zwanemu „Amerykańskim krzykiem”. „Krzyk”, czyli demon / kosmita / nie-wiadomo-w-sumie-kto, wizualnie wzorowany na postaci Wujka Sama, urzeczywistnia najgłębiej schowane amerykańskie pragnienia, sny i żądze. Shade, zmaterializowany w ciele seryjnego mordercy, próbuje zatkać dziury w pękającej tamie i powstrzymać falę szaleństwa nadciągającą nad Stany Zjednoczone. Towarzystwo dwóch dziewczyn po przejściach nie ułatwia mu zadania – coraz bardziej skomplikowana, trójkątna relacja przyciąga uwagę nie tylko bardzo podejrzanych agentów FBI, ale i sprowadza z niebytu, wydawać by się mogło, zapomnianą już postać seryjnego mordercy.


Kolejne trzynaście odcinków składające się na omawiany dziś tom drugi to dwie duże historie i uzupełniające je małe przerywniki. Zeszyty 14–18 zamykają opowieść o zmaganiach z Amerykańskim Krzykiem. Dość niespodziewanie, wszak pod koniec pierwszego tomu wydawało się, że ta właśnie niekończąca się wojna ze stereotypami, słabościami i kłamstwami „amerykańskiego snu” napędzać będzie całą fabułę serii. Shade, Kathy i Lenny mierzą się z jankeską skłonnością do wydawania szybkich sądów, zamiłowaniem do broni i kowbojskimi zapędami – „Stany Zjednoczone to kraj, w którym niejednorodne grupy, rasy, poglądy i sposoby życia udają, że łączy je wspólny cel, wspólna idea”. Prawda jest jednak taka, że Amerykę łatwo przedawkować. Peter Milligan w ferworze walki z ogólnie pojętą amerykańskością nie zapomina jednak o najważniejszym elemencie swojego komiksu – uzasadnia bardzo dobrze i spójnie cały wykreowany świat przedstawiony, a w szczególności postać Shade’a. Choć na pewno nie odkrywa jeszcze wszystkich kart.


Po rewelacyjnym świątecznym przerywniku w odcinku dziewiętnastym, ruszamy w drogę. Shade i jego dwie towarzyszki jadą po prostu przed siebie samochodem, niczym Thelma, Louise i ich bliżej nieokreślony, cierpiący na dziwaczne rozdwojenie (nawet nie jaźni, lecz samego sedna swej istoty) pasażer. Milligan na tym etapie pisania serii nie miał jeszcze jasno sprecyzowanego kierunku, w którym chciał podążać, ani finału, do którego chciał dotrzeć. „Shade. Człowiek przemiany” staje się od tego momentu „komiksem drogi”, choć paradoksalnie tytuł opowieści z drugiej połowy tomu sugeruje, że najistotniejsze jest to, co znajduje się „Poza drogą”. Czytelnik zostaje w tym momencie wystawiony na bardzo dużą próbę, zwłaszcza podczas lektury nieco bełkotliwego, przepełnionego „poezją” odcinka dwudziestego drugiego. Warto jednak przymknąć oko na ten swego rodzaju eksperyment – psychodela, groza i niepowtarzalny klimat „Shade’a” stają się na tym etapie jeszcze gęstsze i bardziej smakowite. Wisienką na torcie jest epizod ostatni, „Opowieść Lenny” – nie ma mowy, aby przejść obok niego obojętnie.


Kim/czym jest „Shade”? Można by powiedzieć, że „Sandman” spotyka „Doom Patrol”. Shade jest takim rudowłosym, niechcianym i odrzuconym członkiem rodzeństwa Nieskończonych, który zagubił się na Ulicy o Imieniu Danny z komiksów Granta Morrisona. Shade stanowi też pewien kontrapunkt dla Snu z Nieskończonych. Bohater Neila Gaimana jest niezmienny i w konfrontacji z nieuchronnie zmieniającą się rzeczywistością ponosi porażkę (musi umrzeć pod koniec serii, aby powołać do życia swe „nowoczesne” alter ego – Daniela). Shade tymczasem zmienia się nieustannie (tytuł jest nie bez znaczenia), czasem występuje w różnych formach naraz, jest płynny i elastyczny. Nie tylko jest nieskończonym rezerwuarem możliwości form samego siebie – on zmienia po prostu rzeczywistość i ta moc będzie rosła z każdym kolejnym odcinkiem.


Peter Milligan i Chris Bachalo kreują niesamowitych bohaterów. Shade, istota – symbol, Sandman w krzywym zwierciadle i jednocześnie najbardziej „morrisonowa” postać niewymyślona przez Granta Morrisona. Jego alter ego o imieniu Hades, o którym na razie nic więcej nie napiszę. Kathy, alkoholiczka, niezwykle skomplikowana wewnętrznie i skrajnie straumatyzowana dziewczyna. No i wreszcie Lenny, dziewczyna-buntowniczka pochodząca z arystokratycznej bogatej rodziny, ale odrzucająca wszystko w imię wolności i życia na krawędzi, artystka ekstremalna, odpowiednik starszej siostry Morfeusza, choć raczej tylko wizualny. I to z dynamiki relacji tej trójki (czwórki), a nie z samej fabuły wynika siła komiksu. Echa „Amerykańskiego krzyku” jeszcze gdzieś tam słychać w oddali, ale na pierwszym planie mamy już co innego. Uważny czytelnik zauważy na pewno swego rodzaju domknięcie i potwierdzenie pewnej paraboli – tekst Shade’a o jeździe odpowiednią stroną ulicy. Shade miał być z początku samym Milliganem, Brytyjczykiem w USA, Englishmanem w Nowym Jorku, któremu bardzo wiele rzeczy po prostu nie pasuje.

Tak miało być. Ale idea komiksu uległa przemianie i ulegać będzie jeszcze nie raz. Podobnie jak natura głównego bohatera, zgodnie z samym tytułem.


Tytuł: Shade. Człowiek przemiany. Tom 2
Scenariusz: Peter Milligan
Rysunki: Chris Bachalo, Bryan Talbot, Brendan McCarthy
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Tytuł oryginału: Shade. The Changing Man Vol.2, #14-26
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics, DC Vertigo
Data wydania: kwiecień 2024
Liczba stron: 348
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788328165380

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz