Ameryka nie toleruje słabych
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
Wydawnictwo „Lost in Time” proponuje nam zupełnie nową, europejską serię komiksową. Wydany rok temu pierwszy tom „Wild West” trafił do Polski już w kilka miesięcy po premierze na rynku frankofońskim. Czeka nas kolejna wycieczka do brutalnego świata Dzikiego Zachodu – tym razem do małego miasteczka niedaleko Kansas City. To właśnie do niego zbliża się postęp w postaci drogi żelaznej.
Popkultura już od dawna nie pokazuje Dzikiego Zachodu w „czarno-biały” i ugrzeczniony sposób. Długa historia westernu odpowiednio o to zadbała – Sergio Leone, Sam Peckinpah, Clint Eastwood i jeszcze kilku innych twórców antywesternu odczarowało historię zaklętą w kadrach klasycznego westernu, umorusało nieskazitelną twarz Johna Wayne’a i wybiło mu kilka zębów. Teraz, gdy wyobrażamy sobie małe dziewiętnastowieczne miasteczko w środkowych Stanach, widzimy Deadwood a nie Rio Bravo. Dokładnie takim miejscem jest Omaha z pierwszego tomu „Dzikiego Zachodu” – scenariusz napisał Thierry Gloris a za rysunki odpowiada Jacques Lamontagne. Obaj panowie debiutują na polskim rynku historią o początkach Calamity Jane, ostrej babki, która nie kłaniała się kulom, nie wylewała za kołnierz i nie certoliła się w tańcu. Tak, to dokładnie ta znajoma Jamesa „Dzikiego Billa” Hickoka, którą pamiętamy ze wspomnianego „Deadwood”.
Gloris i Lamontagne inspirują się prawdziwą historią Marthy Jane Cannary tak samo luźno jak wielu innych twórców popkultury. Martha pracuje jako „pomoc domowa” w domu publicznym w Omaha, którym twardą ręką rządzi bezlitosny pan Hicks. Burdele i saloony na trasie budowanej kolei to żyły złota, zatem dziewczyna o pracę martwić się nie musi – o ile oczywiście jest do niej zdolna. Gdy pada ofiarą gwałtu (musiało w końcu do niego dojść, przecież krew u jurnych mężczyzn, dzielnych zdobywców Ameryki, to nie woda) traci jedyną rzecz, jaką kiedykolwiek posiadała – moralność. Niedysponowana, „zadłuża” się u Hicksa – o sposobie spłaty kredytu nie trzeba nawet wspominać. Tymczasem do Omaha przybywa James Hickok, zwany „Dzikim Billem”.
Thierry Gloris Ameryki nie odkrywa. Zwłaszcza tej dziewiętnastowiecznej. Powtarza tylko to, co o niej już pisano i mówiono nie jeden raz. Martha ma nadzieję, że przeżyje, jeśli tylko nauczy się odwracać wzrok na czas, nie będzie zabierała głosu i stanie się cieniem własnego cienia. Ale Ameryka sprzed stu pięćdziesięciu lat to facet, złożony z wszystkich facetów, jacy kiedykolwiek przepłynęli ocean. „Mężczyźni to dzikie bestie, gotowe na wszystko, aby zaspokoić swoje pierwotne żądze. Dzikie kojoty rozumiejące tylko prawo silniejszego”. W takim świecie istnieje tylko jeden „instrument absolutnej równości”, jak mówi Dziki Bill. To rewolwer. Tylko z nim w ręku możemy poważnie rozważać hasło, mówiące o tym, że Ameryka to kraj wolności. Musimy też pamiętać, że nie toleruje ona słabych.
Scenariusz Glorisa jest poprawny, ale nic ponadto. Napisany w 2019 roku nie różni się niczym od tych pisanych dwadzieścia, trzydzieści czy nawet czterdzieści lat temu. Standardowa, europejska szkoła ucząca tego, że komiks bez scen seksu, nagich piersi i pośladków to nie komiks. Leo znów byłby dumny – tak samo jak w przypadku wydanej niedawno, komiksowej adaptacji „W dół, do Ziemi” Roberta Silverberga. Czytamy „Calamity Jane” i mamy uczucie deja vu – ale takiego „gorszego sortu”. Wszystko to już widzieliśmy i w zdecydowanie lepszym wydaniu – autor nawet nie udaje, że przez chwilę przyszło mu do głowy wyjść poza utarte schematy.
Rysunek też budzi dość ambiwalentne uczucia. Bo z jednej strony Jacques Lamontagne rewelacyjnie rysuje scenografie, krajobrazy i wnętrza. Bardzo realistycznie, dokładnie i z dbałością o szczegóły. Fajnie. Ale co z tego, skoro ma czasem kłopoty z rysowaniem ludzi? Szwankuje nieco mimika, anatomia, dynamika i proporcje. Momentami wyraźnie.
Pierwszy tom „Dzikiego Zachodu” jest komiksem przeciętnym. Obawiam się, że zbyt przeciętnym – w obecnej sytuacji klęski komiksowego urodzaju, może zginąć przytłoczony masą innych, lepszych pozycji. Ale nie przesądzam – w drodze tom drugi, „Wild Bill”.
Tytuł: Dziki Zachód. Tom 1. Calamity Jane
Scenariusz: Thierry Gloris
Rysunki: Jacques Lamontagne
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Tytuł oryginału: Wild West. Calamity Jane
Wydawnictwo: Lost in Time
Wydawca oryginału: Dupuis
Data wydania: listopad 2020
Rok wydania oryginału: styczeń 2020
Liczba stron: 56
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 240 x 320
Wydanie: I
ISBN: 9788395686924
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz