wtorek, 8 września 2020

Invincible. Tom 8

Zejście na drugi plan

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Szortal i została tam pierwotnie zamieszczona.

Ósmy tom „Invincible” ze scenariuszem Roberta Kirkmana oraz rysunkami Ryana Ottleya i Cory’ego Walkera to kolejna porcja przygód Marka Graysona, alias „Niezwyciężonego”. Tym razem schodzi on trochę na drugi plan i oddaje pole innym postaciom. Sama historia nic na tym nie traci – uniwersum wykreowane przez autora jest po prostu tak duże, że całkiem dobrze działa bez dotychczasowego głównego bohatera. To już swego rodzaju samograj – nie mogło być przecież inaczej.

Na czym skończyliśmy? Viltrumianie zawarli pakt z Omni-Manem i Invincible’em – wtopią się w ziemskie społeczeństwo i obiecują już nigdy nie atakować naszej planety. Tymczasem na Talescrii, stolicy Koalicji Planet, „Allen the Alien” odkrywa wielki sekret poprzedniego, dopiero co zmarłego przywódcy. Viltrumian można zlikwidować bardzo łatwo – oto Wirus Plagi, który po rozpyleniu nad Ziemią powinien poradzić sobie z tymi kosmicznymi faszystami. Ok, ale co z „rdzennymi” mieszkańcami planety? Do Talescrii zbliża się statek z Omni-Manem, któremu ten pomysł na pewno się nie spodoba, nie mówiąc już o jego synu, Marku Graysonie, przebywającym obecnie właśnie na Ziemi. 



Mark nie wie jeszcze o dylematach Allena – ma inne, bardzo poważne kłopoty. Gdy sprzymierzył się z potężnym Dinosaurusem, odpowiednikiem Hulka w tym uniwersum, został wyjęty spod prawa. Ma już dość „utrzymywania status quo”, ciągłego ratowania pojedynczych ofiar superzłoczyńców i wsadzania tychże do więzienia. Superzbrodnia jest jak Hydra – na miejsce jednego pokonanego złola pojawia się dwóch kolejnych. Koniec z leczeniem objawów, trzeba wziąć się za przyczyny – niestety wymaga to bardzo radykalnych i ogólnie nieakceptowalnych środków. Dość już kariery Syzyfa – przecież Mark ma takie umiejętności, że dosłownie może zmieniać świat. 

Ósmy tom, podobnie jak wszystkie poprzednie, podzielony jest na dwie wyraźne części. Pierwsza z nich to kolorowanie świata na różne odcienie szarości – pozytywni do tej pory bohaterowie muszą przewartościować swoje dotychczasowe poglądy, podjąć naprawdę trudne decyzje i wejść w takie sojusze, o których nigdy wcześniej by nie pomyśleli. Wszystko przez wspomniany Wirus Plagi. Allen i sam Invincible zaczynają przypominać trochę Ozymandiasza ze „Strażników” Alana Moore’a – tak zwane „większe dobro” będzie od nich wymagać wielu poświęceń. Robert Kirkman przygotował dla swojego bohatera dużo zmian – Niezwyciężony zaczyna poważnie wątpić w sens swojej superbohaterskiej kariery, jest bardzo zawiedziony i sfrustrowany. A wydarzenia, które mają miejsce pod koniec pierwszej części komiksu, tylko pogłębiają ten stan – potem Marka Graysona praktycznie nie ma. Chłopak zaczyna przeżywać największy kryzys swojego życia.


Druga połowa komiksu to kolejne wielkie zagrożenie – już nawet nie z kosmosu, lecz z innego wymiaru. Pierwsze skrzypce grają tu dwie postacie – Robot i Monster Girl, którzy wrócili na Ziemię po kilkuletniej nieobecności. Już w poprzednim tomie widzieliśmy, że przymusowy pobyt w Imperium Flaxiańskim odbił się bardzo na ich związku – teraz otrzymamy wyjaśnienie przyczyn kryzysu. A do tego wszystkiego Kirkman dokłada jeszcze jeden niespodziewany wątek… związany z postacią drugiego Invincible’a! Wydarzenia znów przebiegają w zatrważająco szybkim tempie, pojawiają się nowe postacie, nowe fakty i nowe powiązania – scenarzysta świetnie nad nimi panuje i naprawdę pamięta o wszystkich niedokończonych i obiecujących wątkach z przeszłości. Wprowadza też kilku nowych, kapitalnie nakreślonych bohaterów, z których najciekawszym jest oczywiście Dinosaurus.

„Invincible” to nadal tytuł prosty, rozrywkowy, niewymagający i dający mnóstwo czytelniczej radości – pod warunkiem, że lubisz komiks superbohaterski i choć trochę się w nim orientujesz. Kirkman nawiązuje do poprzednich odcinków „Invincible’a”, a także do najróżniejszych reprezentantów gatunku – jedną z największych atrakcji podczas czytania serii jest wyłapywanie wszystkich niespodzianek, jakie przygotował scenarzysta. W tomie ósmym mamy też dwóch rysowników – obaj już pracowali przy tej serii i nadal świetnie się spisują, a tym razem mają do zaprezentowania wyjątkowo dużo bijatyk i pojedynków. Myśleliście, że pierwsza połowa siódmego tomu to jedno wielkie mordobicie? Cały ósmy tom opiera się na takim właśnie pomyśle – mnóstwo prania po pyskach przy wtórze nieustających eksplozji, z małą domieszką komiksu obyczajowego i komedii.


I jeszcze jedna uwaga na koniec. „Invincible” to seria promująca wiernych czytelników. Ci wszyscy, którzy towarzyszą Markowi Graysonowi od początku, będą absolutnie zadowoleni. A ci, którzy zechcą zacząć czytanie od ósmego tomu, odbiją się od niego jak od ściany – Kirkman nie traci czasu na przypominanie tego, co było wcześniej, nie wyjaśnia niczego. Chcesz wejść do świata „Niezwyciężonego” i bawić się jak wszyscy inni? Najpierw odrób lekcje.



Tytuł: Invincible. Tom 8
Seria: Invincible
Tom: 8
Scenariusz: Robert Kirkman
Rysunki: Ryan Ottley, Cory Walker
Tłumaczenie: Agata Cieślak
Tytuł oryginału: Invincible: The Ultimate Collection, Vol. 8
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania: lipiec 2020
Liczba stron: 296
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 175 x 265
Wydanie: I
ISBN: 9788328198524



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz