Recenzja powstała przy współpracy z portalem Szortal i została tam pierwotnie zamieszczona.
Bardzo szybko po drugim tomie „Gideon Falls” otrzymaliśmy kolejny. Czwarty i jak się okazuje nie ostatni, ma właśnie premierę w Stanach Zjednoczonych – wydawnictwo Mucha Comics pewnie nie będzie kazało nam długo czekać. Upiorna czarna stodoła i jej pochodzenie nadal są owiane tajemnicą, ale w tomie trzecim autor scenariusza, Jeff Lemire, uchyla jej całkiem spory rąbek.
Dwa pierwsze tomy rozpisano na dwóch początkowo niepowiązanych ze sobą planach narracyjnych. Ksiądz Wilfred zostaje wysłany przez swoich zwierzchników do parafii w amerykańskim miasteczku Gideon Falls. Nawiedzają go tam wizje koszmarnego budynku i zaczyna mieć problemy z odróżnieniem snu od jawy. Schizofrenik Norton Sinclair, mieszkający w nienazwanej wielkiej aglomeracji, próbuje zbudować dokładnie taki sam (a tak naprawdę ten sam) budynek, który widzi duchowny – pcha go ku temu nieznana, złowroga siła, która obiecuje „dać odpowiedzi na wszelkie możliwe pytania”. Tom drugi kończy się w momencie, gdy obaj panowie dosłownie zamieniają się miejscami – Norton otwiera wrota zbudowanej przez siebie Stodoły i ląduje w miasteczku Gideon Falls, natomiast Wilfred znika ze swego świata i trafia do nieznanej mu metropolii. Po drodze oczywiście otrzymujemy pewien zarys historii Czarnej Stodoły i informację, że wszystko tak naprawdę zaczęło się w 1886 roku, kiedy to niejaki Norton Sinclair (!) przeprowadzał tajemne eksperymenty w swojej stodole i uwolnił absolutne zło zagnieżdżone w szczelinach między światami (tu akurat nie ma zaskoczenia – popkulturowe Absolutne Zło bardzo często tam się gnieździ).
Czym zatem jest Czarna Stodoła? Jakimiś wrotami do równoległych rzeczywistości? Łącznikiem między nimi? Siedzibą Zła, Rozpaczy, Szaleństwa i Chaosu? Nadal tego nie wiemy i pod koniec trzeciego tomu również nie będziemy wiedzieć. Tak naprawdę gdy zamykamy komiks, mamy odczucie, że akcja nie ruszyła się ani trochę do przodu. Ale dostajemy za to dość istotne poszerzenie perspektywy – dowiadujemy się coraz więcej o przeszłości i poznajemy przede wszystkim konstrukcję świata, do którego zaprosił nas Jeff Lemire. Pierwsze trzy odcinki z pięciu składających się na tom trzeci to perypetie księdza Burke’a. Wiemy o nim tyle, że po dramatycznych wydarzeniach roku 1886, kiedy „Uśmiechnięty Człowiek” dokonał kilku makabrycznych morderstw w Gideon Falls, założył Bractwo Oraczy, mające na celu rozwikłanie tajemnicy Czarnej Stodoły. Lemire opowiada o tym, co przytrafiło się Burke’owi, gdy przekroczył wrota Stodoły i spotkał Zło. Bardzo trudno jest napisać cokolwiek o tej historii, aby nie zepsuć przyjemności czytania – Lemire odkrywa tutaj naprawdę sporo kart i robi to właśnie po to, aby zaskoczyć czytelnika. Tworzy też dzięki temu pewną mitologię zbudowanego przez siebie świata – rozbudowuje go do niewyobrażalnych rozmiarów (dosłownie) i mówi wyraźnie, że to nie koniec.
Odcinek czwarty i piąty to próba odnalezienia się Wilfreda i Nortona w nowych światach. Każdy z nich siłą rzeczy spotyka osoby najważniejsze dla tego drugiego (doktor Xu i szeryf Clarę) i obaj cierpią na poważne zaburzenia pamięci. Lemire pozostawia swoich bohaterów oraz czytelników w napięciu i nerwowym oczekiwaniu – jesteśmy w trakcie układania całej układanki i wielu elementów jeszcze brakuje, mimo iż tym razem scenarzysta dostarczył ich naprawdę sporo. Lemire jak zwykle daje wielki popis swoich umiejętności – ale i tak wyraźnie ustępuje pola koledze rysownikowi.
Oszałamiające grafiki Andrei Sorrentino, z którym Lemire już nie raz współpracował, zawsze były czymś więcej niż ilustracjami. W trzecim tomie włoski rysownik ma do powiedzenia jeszcze więcej niż w poprzednich – narracja „Gideon Falls” robi się coraz bardziej skomplikowana, niejasna i bardzo fantasmagoryczna. Podkreślają to rysunki – ich niestandardowe kadrowanie, sposób prowadzenia czytelnika, niemal fotograficzna kreacja postaci i scenografii no i oczywiście… jump scare’y. „Gideon Falls” jest horrorem – to wiemy – i w przeciwieństwie do większości komiksów tego gatunku, naprawdę straszy. Trudno to opisać – Sorrentino przechodzi samego siebie. Musicie to po prostu zobaczyć.
Trzeci tom „Gideon Falls” zaprasza na drugą stronę. Ląduje tam ojciec Wilfred, Norton Sinclair i przede wszystkim ojciec Burke. Polecam ten komiks wszystkim miłośnikom obrazkowego horroru – to naprawdę jeden z najważniejszych jego reprezentantów. Nie wiem, kiedy się ta historia skończy – na pewno nie po nadchodzącym czwartym tomie, na który czekam niecierpliwie.
Tytuł: Gideon Falls. Tom 3
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Andrea Sorrentino
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Tytuł oryginału: Gideon Falls – Volume 3: Stations of the Cross
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania: kwiecień 2020
Rok wydania oryginału: październik 2019
Liczba stron: 136
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 216 x 285
Wydanie: I
ISBN: 9788366589018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz