niedziela, 22 października 2017

Różaniec


Odwracanie efektu motyla

W czasach, gdy regularnie czytałem Nową Fantastykę, felietony Rafała Kosika były jednym z moich ulubionych elementów czasopisma. O czym pisał Kosik? Przede wszystkim o tym, że nasz świat, ten tzw. „pierwszy”, rozwinięty i zakochany w technice, nie zauważa, że prawdopodobnie podcina gałąź, na której siedzi. Nasza krótkowzroczność, wygodnictwo, bezkrytyczne zawierzenie technologii i rezygnacja z samodzielnego myślenia może kiedyś doprowadzić do katastrofy.

Na jednym z paneli tegorocznego Coperniconu, zaproszeni goście (między innymi Rafał Kosik) rozmawiali o tym, czy sztuczna inteligencja niesie zagrożenia cywilizacyjne. Poruszony został temat dość kontrowersyjnego projektu, który Komunistyczna Partia Chin chciałaby uruchomić do 2020 roku. Miałby to być pewien system nadzoru, oparty na nagradzaniu lub karaniu obywateli za ich działalność. Chińczycy będą dostawać lub tracić punkty, w zależności tego, czy pewien informatyczny algorytm (nie człowiek) uzna ich działania za zgodne z założeniami pomysłodawców projektu. Kary mogą być różne – na przykład utrudnienia w otrzymaniu kredytu.

Podobna sytuacja ma miejsce w Różańcu, najnowszej powieści autora. Rafał Kosik napisał dystopijną fantastykę socjologiczną, opisującą świat, w którym technologia stała się praktycznie niewidzialna. Nie tylko ułatwia nasze życie, ale jest wręcz jego warunkiem koniecznym. Wrosła nieusuwalnie w codzienność jako wynik szeregu drobnych, kumulujących się od lat usprawnień naszej egzystencji. Przestaliśmy ją kontrolować.

Pierścień Warszawa to jeden z elementów tzw. różańca, czyli szeregu gigantycznych habitatów. Wyniesione są one w przestrzeń kosmiczną i połączone razem w nierozerwalną całość. Mamy też inne pierścienie ¬ Gdańsk, Kraków, Monachium, itd. Cywilizacja została zatomizowana, nie tylko fizycznie, lecz i kulturowo. Nie ma państw, organizacji międzynarodowych, są tylko wyizolowane państwa-miasta. Nie wiemy co dokładnie spowodowało ten exodus, ani jak wygląda powierzchnia naszej planety – nie jest to jednak (przynajmniej na początku powieści) ważne. A co jest? Niesamowity pomysł autora na zapewnienie (jak to w dystopiach bywa) powszechnej szczęśliwości, poprzez prewencyjną eliminację tych jednostek, które mogą w przyszłości zagrozić społeczeństwu.


Dick już to robił. W Raporcie mniejszości grupa prekognitów typowała potencjalnych przestępców, których potem w ekranizacji gonił Tom Cruise. W Różańcu robi to system informatyczny o nazwie g.A.I.a.. Jego jedynym celem jest zagwarantowanie całemu społeczeństwu bezpieczeństwa. Na podstawie specjalnie przygotowanego algorytmu, system ten przyznaje tak zwane Punkty Zagrożenia (PZ). Im masz ich więcej, tym bardziej zagrażasz realizacji wytycznych programu. Gdy przekroczysz pewną krytyczną ilość, przyjeżdżają po ciebie Służby Eliminacji i znikasz. Nie jest ważne co tak naprawdę zrobiłeś, lecz to, że masz punkty. Tak działa Hiperprewencja. Ideał, który wdrażany w życie, kopie masowe groby. Tak jak to w historii ludzkości bywało niejeden raz.

Główny bohater powieści, Harpad, jest nuzzlerem – bardzo rzadkim przypadkiem hakera, potrafiącego włamać się w bliżej niewyjaśniony sposób do systemu i odczytać poziom PZ swojego zleceniodawcy. Umiejętność ta jest skarbem – wykorzystać ją chcą zarówno warszawscy gangsterzy, uwikłani w rozgrywkę o fotel prezydenta miasta, tajny ruch oporu wobec technologicznego systemu opresji i kto wie, może sama g.A.I.a.?

W niektórych recenzjach Różańca spotkałem się z określaniem systemu g.A.I.a. jako sztucznej inteligencji. Jeśli weźmiemy pod uwagę jej twardą definicję, mówiącą, że SI to byt samoświadomy – system ten sztuczną inteligencją nie jest. To tylko bezduszna maszyna, uporczywie realizująca swój program. Algorytm nie działa intencyjnie, nie dąży do realizacji jakiegoś swojego interesu, nie ma zamiaru czynić zła czy dobra. To niektórzy ludzie, widzący w nim zagrożenie, personifikują automatyzmy algorytmu. A przecież tak naprawdę, ów maszynowy strażnik ładu społecznego, „rozumuje” w sposób nieludzki, czyli pozbawiony abstrakcyjnego sposobu myślenia. Jeden z naukowców w Różańcu mówi, że chodzi tylko o eliminację bezpośredniej przyczyny potencjalnego przestępstwa bez analizy tego co towarzyszyć może tej przyczynie w sposób pośredni. Potem w prosty, maszynowy sposób mechanizm cofa się do przyczyny tejże przyczyny i likwiduje ją również. I w końcu, w którymś tam kolejnym kroku wstecz, docieramy do motyla machającego skrzydłami. System, wyrywając je, sterowanymi przez siebie ludzkimi rękami, chce wywrócić na nice teorię chaosu. To jedna z ładniejszych metafor jakie spotkałem ostatnio w literaturze science fiction.

A przecież ludzie tak nie rozumują, świat nie jest taki prosty. System, który miał eliminować przestępców, omija ich, bo zimna matematyka działa według wzoru a nie zdrowego rozsądku. Prawo ludzkie stało się prawem natury i to takim, którego obejść się nie da. Cywilizacja „Różańca” zafundowała sobie zdehumanizowany sposób zarządzania, przedkładający dobro ogółu nad dobro jednostki. I jak to dobitnie podkreśla Rafał Kosik – przy takiej skali nie ma miejsca na uczucia. Nie może być, liczy się tylko matematyka. Odwrotu nie ma, ponieważ algorytmy systemu działają już w sposób niekontrolowany, niemożliwy do zdekodowania i zrozumienia przez ograniczony ludzki umysł. Wszystko działa, ale nikt nie wie w jaki sposób. System g.A.I.a. funkcjonuje jak system antykolizyjny w aucie. Przerażony człowiek, zatrzaśnięty w środku samochodu, bez powodzenia szuka kluczy, podczas gdy pojazd pędzi przed siebie coraz szybciej i szybciej. Tak wygląda różańcowa cywilizacja, sprowadzająca własne zabezpieczenia do roli pułapki.


Sami sobie gotujemy taki los. Uzależniamy się od technologii coraz bardziej, w nieodwracalny sposób. Żadna korporacja nie będzie funkcjonowała bez internetu. Na giełdach papierów wartościowych funkcjonują boty-maklerzy, przeprowadzający obliczenia, pozostające poza naszym zasięgiem. Mamy tysiące kont i haseł – facebook, twitter, bankowość elektroniczna, internetowe sklepy, dane osobiste i firmowe w chmurach na serwerach, których nikt nigdy nie widział. To wygodne, fajne – ale i zdradziecko niebezpieczne, jak zdaje się mówić Rafał Kosik.

Różaniec porusza też całkiem sporo innych dylematów. Społeczeństwo Pierścienia Warszawa to z punktu widzenia nieświadomego i maszynowego, lecz piekielnie skutecznego systemu, orwellowska maszyneria, złożona z ludzi-trybików. Gdy trybik wypadnie z maszyny można go zastąpić, społeczeństwo bez niego przetrwa. Trybik bez maszyny już nie. Lecz czy możliwe jest ustalenie definicji społecznego dobra, skoro pojęcie to każdy z elementów składowych rozumie i definiuje inaczej? Czy dobro społeczne jest mierzalne, skoro brak jakiejkolwiek wspólnej skali pomiarowej? Kto lub co i jakim prawem miałby taką skalę zdefiniować? My? Program komputerowy? Jak zdefiniować moralność? Czy jest ona wartością uniwersalną i ponadczasową? A może zależy od umowy społecznej? Od wiatru historii? Od nośnika? 

W zalgorytmizowanym społeczeństwie Różańca żyją skorumpowani politycy, których największą umiejętnością jest podkładanie świń swoim przeciwnikom. To ludzie bez kompetencji, szerszych myślowych horyzontów i choćby śladów altruizmu. Żyje tu motłoch oglądający bezmyślnie telewizyjną papkę, która im bardziej idiotyczna i kabaretowa, tym bardziej rynkowa. Media kształtują rzeczywistość na swoją modłę, uzależnioną od słupków oglądalności. Zniszczenie komuś życia to betka, potencjalne kary są niższe niż potencjalne zyski. To kuglarstwo i mydlenie oczu, obniżanie wszelkich możliwych stanardów. A jednostki, które widzą zagrożenie, giną rozpuszczone w planktonie, resztką sił walcząc o przeżycie. Mają coraz mniej sił na walkę o wzniosłe hasła.

Różaniec to powieść idei. Ostrzeżenie przed tym, że chodzenie na skróty i wygodnictwo może doprowadzić do tragedii. I że piekło naprawdę wybrukowane jest dobrymi chęciami. Czy to obawy na wyrost, pozostawiam do oceny każdemu z osobna.

Tytuł: Różaniec
Autor: Rafał Kosik
Wydawca: Powergraph
Data wydania: sierpień 2017
Liczba stron: 510
ISBN: 9788364384684

1 komentarz:

  1. "Różaniec" Kosika dopiero co zacząłem, jestem około pięćdziesiątej strony, ale zapowiada się ciekawie. Jak wszystko, co dotychczas Kosika czytałem, a zaczęło się oczywiście od serii "Felix, Net i Nika". :D
    Ogólnie, kiedy padła wzmianka o tym, że Manfred został wchłonięty przez g.A.I.a to mi się tak jakoś smutno zrobiło. :(

    Pozdrawiam jeżowo
    Nikodem z https://zaczytanejeze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń