piątek, 23 czerwca 2017

Skrzydła nocy

Ewangelia według człowieka

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Szortal i została tam pierwotnie zamieszczona.

Robert Silverberg napisał nowelę „Nightwings” w 1968 roku, w niespełna pięć dni. Potrzebował chleba – igrzysk bowiem w swoim życiu miał już nadto. Sukces nowelki przyczynił się do błyskawicznego powstania dwóch kolejnych opowieści kontynuujących historię ze „Skrzydeł nocy” „Wśród Pamiętających” oraz „Droga do Jorslemy”. Dwunasty Artefakt wydawnictwa Mag to zbiorcze wydanie wszystkich trzech opowiadań, które czytane jedno po drugim tworzą pełnoprawną powieść.

Ziemia, około trzydzieści sześć tysięcy lat po narodzeniu Chrystusa. Trwa tak zwany Trzeci Cykl cywilizacji, w którym marne resztki ludzkości próbują utrzymać się przy życiu w świecie po globalnym kataklizmie. Nieodpowiedzialne i rażące swą bezmyślnością próby sterowania klimatem planety podczas Drugiego Cyklu sprowadziły apokalipsę – Ameryka Północna jest zatopiona, morza i oceany zmieniły kształty pozostałych kontynentów, a sceneria na lądzie przypomina bardzo świat Severiana z „Księgi Nowego Słońca” Gene’a Wolfe’a. Z pozoru średniowiecze – jednak co jakiś czas jesteśmy świadkami użycia wysoko rozwiniętej technologii. Artefakty te, pochodzące z ery Drugiego Cyklu, to na przykład nadkieszenie, montowane zarówno w ubraniu, jak i żywym ciele, które mogą w sobie pomieścić nieograniczoną ilość przedmiotów. Są też czapki-myślówki, które łączą użytkownika ze wspólną bazą danych, zapisaną w sieci zbudowanej z milionów żywych mózgów oraz specjalne urządzenia służące członkom tajemniczej Gildii Strażników do łączenia się z Wolą, pewnym transcendentnym bytem przenikającym cały wszechświat.

Głównym bohaterem „Skrzydeł nocy” jest właśnie bezimienny Strażnik, który poświęcił całe życie sztuce wypatrywania oznak inwazji z kosmosu. Wraz z dwójką towarzyszy wędruje do Roumu, miasta „położonego na siedmiu wzgórzach”, aby odnaleźć innych członków swojej Gildii. Gdy zapowiedziana przed eonami inwazja staje się faktem, Strażnik zostaje zmuszony do porzucenia przyjaciół i pozyskania nowych, których trudno nazwać przyjaciółmi; redefinicji całego swojego życia, przekonań, poglądów; stawienia czoła odpowiedzi na pytanie po co w ogóle żyje on i cała ludzkość oraz do podjęcia wędrówki, której kolejne etapy przedstawiają trzy części powieści.

„Skrzydła nocy”to bardzo udane połączenie science fiction i fantasy, choć przy takiej definicji trzeba tu zwrócić uwagę na kilka rzeczy. Elementy science fiction występują dokładnie w takiej samej roli jak w słonecznych cyklach Gene’a Wolfe’a – są tak zaawansowane technicznie, że wprost nieodróżnialne od magii. Są świadectwem tego, że przed tysiącami lat, w miejscu, gdzie są teraz tylko gruzy, istniała jedna z najpotężniejszych cywilizacji w kosmosie. Ponadto, to nie książka przygodowa, lecz moralitet, napisany językiem wysmakowanym, czasem poetyckim. Nastrój powieści i sposób prowadzenia narracji jest jednak o wiele bardziej standardowy niż u Wolfe’a, Silverberg nie czyni Strażnika narratorem niewiarygodnym. Gdybym miał wskazać jakiegoś literackiego krewniaka „Skrzydeł nocy” – wybrałbym „Ekumenę” Ursuli Le Guin.


Robert Silverberg napisał rzecz o ludzkości. Gorzką rozprawę o jej przywarach, małości, nędzy moralnej, ale jednocześnie o sposobach na podźwignięcie się z etycznego dna. Na takim właśnie dnie znalazł się homo sapiens w Trzecim Cyklu cywilizacji. Strażnik w drugiej części powieści dociera do Perris, gdzie dołącza do Gildii Pamiętających. Są to historycy badający dzieje ziemskiej cywilizacji od początku Pierwszego Cyklu, czyli wynalezienia pisma przez Sumerów. Ich podstawową motywacją jest to, że w obliczu przegranej teraźniejszości i z góry skazanej na porażkę przyszłości przeszłość to jedyna rzecz, w której można dostrzec wielkość ludzkiej rasy. Przeszłości nikt im nie odbierze. Jednak i tutaj autor powieści pozostaje wielkim pesymistą. Ludzie Drugiego Cyklu, wielcy technicy, konstruktorzy, naukowcy, twórcy, podróżnicy, konkwistadorzy kosmosu okazują się nie tylko małymi i podłymi kreaturami. Są również największymi idiotami w galaktyce. Opis ich prób ingerencji w ziemski klimat przypomina sytuację, w której zamykamy grupę szympansów w kokpicie samolotu pasażerskiego lecącego dziesięć kilometrów nad ziemią. Obserwujemy ich przypadkowe naciśnięcia świecących przycisków i z przerażeniem zauważamy, że samolot gwałtownie traci wysokość.

Ludzie nie są godni tego, aby oddać im ich własną planetę we władanie. Najeźdźcy, którzy przez eony żywili urazę do ludzi i podbili Ziemię w ciągu jednej tylko nocy, stają się okupantem przeciw któremu bardzo trudno się buntować. Silverberg stawia ważne pytania o kondycję moralną nie tylko ludzkości, ale również pojedynczego człowieka. Skoro jarzmo narzucone przez naszych ciemiężycieli jest wyłożone aksamitem, a nam żyje się o wiele lepiej i dostatniej niż przed najazdem, to czy warto się opierać? Czy jest w ogóle przeciw czemu się buntować? Czy kolaboracja z wyższym moralnie okupantem jest zdradą własnego podłego gatunku? I najważniejsze – czy zawierzenie Woli, zdającej się pełnić rolę Boga w świecie dalekiej przyszłości, jest właściwym sposobem na życie?


Ludzie Trzeciego Cyklu wiedzą, że ich pradziadowie byli niegodziwi. Powszechnie odczuwany fatalizm epoki, w której przyszło żyć bohaterom „Skrzydeł nocy” i ich narastająca potrzeba odkupienia win przodków, definiuje agresorów z kosmosu jako narzędzie kary w rękach fatum, ostateczne pogrążenie ludzkości. Lecz czy tak jest naprawdę? Leżąc na dnie, można się już tylko podnieść. Wydarzenia, o których czytamy w trzeciej części, kiedy to Strażnik podróżuje do miasta Jorslem, są ilustracją idei, którą autor chce przekazać czytelnikowi. I choć Jorslem to nie Damaszek, to można dostrzec nawiązanie do najpopularniejszej książki w dziejach świata. Przy założeniu, że za objawieniem może stać nie tylko Bóg.

Silverberg bowiem napisał bardzo humanistyczną powieść. Ludziom nie pomogą twarze w chmurach, lecz ciągła, ciężka, organiczna praca nad sobą. Musimy dojrzeć siebie samych w innym człowieku; postępować z nim tak jakbyśmy chcieli, żeby postępowano z nami; dostrzec brata w każdym, niezależnie od tego czy jest muzułmaninem, żydem, gejem, grubasem, murzynem, żebrakiem, alkoholikiem, biedakiem czy upośledzonym umysłowo. Nie piszę o szukaniu braterstwa z silverbergowymi kosmitami – alegoria przecież jest aż nazbyt widoczna.

Polecam powieść wszystkim, którzy szukają pięknie napisanej fantastyki, gdzie od akcji ważniejszy jest autorski przekaz i środki tego przekazu.


Tytuł: Skrzydła nocy
Tytuł oryginalny: Nightwings
Autor: Robert Silverberg
Tłumaczenie: Krzysztof Sokołowski
Wydawca: Mag
Data wydania: maj 2017
Rok wydania oryginału: 1968
Liczba stron: 302
ISBN: 9788374807296


5 komentarzy:

  1. Zgodzę się z tym, co napisałeś, bo widzę odbiór jak u mnie. Fantastyka w pięknej odsłonie, którą czytało się z poetycką nutką. Ale powiem Ci, że Skrzydła spodobały mi się bardziej po przybliżeniu wizji świata w drugim opowiadaniu. Jak wiedziałem czemu to tak wszystko się porobiło, co za tym siedzi. Sama nowela bardzo dobra, ale bez jej "dopełniaczy" w postaci pozostałych 2 opowiadań nie jest dla mnie tak świetna. Jeśli zaś patrzeć na nią po przeczytaniu całości to już obraz jest inny. W każdym razie spodobał mi się bardzo styl Silverberga i wyczekuję kolejnej jego pozycji. Niestety nie zapowiada się póki co, aby Mag miał coś wydać, bo ostatnio pokazywali listę planów, gdzie autor nie figurował, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio w jakiejś taniej książce w Toruniu widziałem chyba wszystkie części Majipooru z Solarisu. Majipoor kiedyś czytałem (i tylko Skrzydła nocy oprócz tego) i wspominam to całkiem pozytywnie, choć bez szału.
    Może u Ciebie w mieście tez się gdzieś to wala po jakichś koszach z tanią książką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo możliwe, tylko ja nie chodzę za bardzo po takich sklepach większych. Ograniczam się do Biedry, którą mam rzut beretem. Ale ja myślę, że to prędzej czy później wznowią. A dobre to takie dość? Do czegoś byś przyrównał?

      Usuń
    2. Majipoor jest ok. Spróbuj pierwszy tom, może ci podejdzie. A z czym porównać? Ciężka sprawa, mało pamiętam, poza ogólnym wrażeniem, że najgorsze nie było.

      Usuń
    3. SPoko. Ja też o nim już słyszałem i co nieco czytałem. Będę miał na uwadze. Ale generalnie bez pośpiechu z tym.

      Usuń