wtorek, 1 października 2024

Neptun

Leo Forever


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Science fiction w wykonaniu Leo, czyli Luiza Eduardo de Oliveiry, można lubić bezkrytycznie (bo przecież fajne) albo wytykać mu (ciągle te same) wady, choć ostatecznie i tak czytać z zainteresowaniem. Ja dotychczas zawsze robiłem to drugie – mimo iż dobrze wiedziałem, na co się piszę, siadając do lektury kolejnego tomu. Dziś już tak narzekać nie będę – choć nie dlatego, że Leo cokolwiek zmienił w swoim sposobie na komiks.

Nic nie zmienił. Kolejna (nie ostatnia) wyprawa do „Światów Aldebarana” jest krótsza niż zwykle – bo tylko dwuodcinkowa. Krótsza również pod względem dystansu – „Neptun”, którego obydwa odcinki wydano w 2022 roku, zabiera nas nie do odległej galaktyki, lecz „tylko” na krańce naszego Układu Słonecznego. To właśnie tam nieopodal Neptuna pojawił się gigantyczny, naprawdę oszałamiający rozmiarami, obcy statek kosmiczny. Nie można nawiązać z nim żadnego kontaktu – podobnie jak z wysłanym przez niego jakiś czas wcześniej małym latającym spodkiem, który dotarł w okolice orbity okołoziemskiej. Mamy rok 2203 – ludzkość świadoma jest obecności obcych ras w kosmosie, sama zresztą skolonizowała odległe planety. Teraz wszystko wskazuje na to, że jakaś inna, bliżej niezidentyfikowana cywilizacja obrała sobie za cel naszą planetę. Statek-olbrzym powoli zbliża się do Ziemi.


Ziemia wysyła oczywiście misję zwiadowczą – jej celem nie jest tylko inwigilacja i ustalenie, jakie zamiary mają przybysze. W razie czego mogą oni podjąć wszystkie możliwe kroki, aby zniszczyć obcy statek kosmiczny. W skład misji wchodzi wielu nowych bohaterów, ale wiadomo, że i tak najważniejsza będzie znana z wszystkich dotychczasowych komiksów Kim Keller oraz młodsza, mniej doświadczona, ale tak samo odważna Manon Servoz, debiutująca w komiksie „Ocaleni. Anomalie kwantowe”. Tak naprawdę głównie z jej perspektywy poznajemy całą historię – narratorem jest młoda, dzielna, pewna siebie dziewczyna, która wraz ze starszą od siebie koleżanką stają się niejako odpowiedzialne za ocalenie naszej planety.

„Neptun” zbiera prawie wszystkie charakterystyczne cechy twórczości Leo i serwuje je nam w pigułce. Prawie – bo tym razem niemal nie uświadczymy nagości, erotycznych podtekstów i tych wszystkich romantycznych rozterek, jakie trapiły większość bohaterów poprzednich części. Nikt już nie dostaje małpiego rozumu na widok Kim Keller – Leo już nie drąży tych tematów. I dobrze, bo zawsze był to jeden z najsłabszych punktów jego fabuł. Ale pozostałe cechy charakterystyczne jak najbardziej są. Leo pisze scenariusze pokładające wielką wiarę w humanizm ludzkości, jednoznacznie potępia niekontrolowany wzrost znaczenia technologii i sztucznej inteligencji oraz uważa, że każdy człowiek, jeśli tylko jest dostatecznie wykształcony, będzie myślał podobnie. Cixin Liu w swoim „Wspomnieniu o przeszłości Ziemi” dokładnie w ten sposób kreował ludzkość – bohaterowie-naukowcy „Problemu trzech ciał” albo „Ciemnego lasu” byli tylko nośnikami idei, a prawdziwym protagonistą powieści była ludzkość jako taka. Leo nie jest aż tak skrajny, jego bohaterowie mają jakieś tam indywidualne uczucia i motywacje, ale i tak w ostatecznym rozrachunku nie ma to żadnego znaczenia.


Jeśli znacie poprzednie komiksy Leo, to dobrze wiecie, o co chodzi. W „Neptunie” znów mamy całe ściany tekstu opisujące dokładnie to, co widać na rysunkach – ktoś tam mówi: „Drzwi się otwierają” a na rysunku – zaskoczenie – drzwi się właśnie otwierają. Bardzo dużo jest też nadmiarowych wewnętrznych monologów w dużej mierze o tym samym – co robili kilka stron temu i jak się z tym czują itd., itd. Ale taki jest Leo, taki będzie już na zawsze – bierzesz jego komiksy z wszystkimi cechami charakterystycznymi albo nawet nie zaczynaj. Co z rysunkami? To, co zawsze. Leo zawsze genialnie radził sobie z odwzorowywaniem natury i wymyślaniem jej dziwnych, pozaziemskich realizacji. W omawianym dziś komiksie na samym początku mamy tego trochę – kiedy to Kim Keller udaje się na misję na Betelgezę, zanim jeszcze Ziemia wezwie ją w sprawie wyprawy w stronę Neptuna. Ale Leo udowadnia, że równie znakomicie radzi sobie z technologią, kosmiczną scenografią i statkami międzygwiezdnymi. Tajemniczy, gargantuiczny statek kojarzył się będzie fanom science fiction z „Non Stop” Briana Aldissa albo „Księgą Długiego Słońca” Gene’a Wolfe’a – brazylijski grafik wykonał naprawdę kawał dobrej roboty. Niestety ludzi nadal rysuje tak sobie, za bardzo tego nie umie – ale w sumie to nieistotne.

„Neptun” to komiks dla tych wszystkich, którzy już znają poprzednie części cyklu „Światów Aldebarana” i je po prostu lubią. Mimo tych wszystkich niezaprzeczalnych wad „Neptuna” czyta się bardzo płynnie i dostarcza całkiem niezłej rozrywki.



Tytuł: Neptun
Scenariusz: Leo
Rysunki: Leo
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Tytuł oryginału: Neptun
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Dargaud
Data wydania: sierpień 2024
Liczba stron: 128
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 216 x 285
Wydanie: I
ISBN: 9788328153905

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz