wtorek, 4 czerwca 2024

Dom Slaughterów. Tom 3. Powrót Rzeźnika

Rzeźnia numer dwa


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Trzeci tom „Domu Slaughterów”, czyli spin-offu serii „Coś zabija dzieciaki”, serwuje nam kolejną pięcioodcinkową historię, dość mocno połączoną z wydarzeniami tomu pierwszego. Warto znać wszystkie poprzednie albumy, także serię główną – fabuła jest jednak mocno osadzona w realiach, których autor już w ogóle nie tłumaczy.

Bohaterem pierwszego tom „Domu Slaughterów”, czyli „Znamienia Rzeźnika”, był Aaron Slaughter. Tym kolesiem na drugim planie, połączonym z Aaronem dość intensywną relacją, był Jace Boucher, wychowanek Domu Białych Masek. Jace założył azyl dla dzieci osieroconych przez potwory i wykorzystywanych często przez Zakon Świętego Jerzego, jako przynęty na owe monstra. Postanowił po prostu dać im choćby namiastkę normalnego życia. Finał „Znamienia Rzeźnika” kończy pewien etap w życiu Jace’a – teraz, wraz z odcinkiem jedenastym otwierającym „Powrót Rzeźnika”, dowiadujemy się co dalej.


Centralną postacią omawianego dziś albumu jest mały, kilkuletni chłopiec, na którego wołają „Sunny”. Jace jakiś czas temu uratował go przed kolejną istotą „która zabija dzieciaki”. Teraz nadchodzą potwory nie mniej groźne – wysłannicy domu Białych Masek, potocznie zwanego „Jatką”. Dowodzi nimi pewna kobieta z przeszłości Jace’a motywowana zemstą, powinnością wobec domu, urażoną dumą i diabli wiedzą, czym jeszcze. Sunny bardzo szybko staje się obiektem zainteresowania agresorów, a Jace musi stawić im czoła.

Scenariusz do „Powrotu Rzeźnika” napisał Tate Brombal pod czujnym okiem twórcy głównej serii, Jamesa Tyniona IV. Pomysł na „Coś zabija dzieciaki” jest raczej klarowny – prosta, zwięzła fabuła i jasno obrany cel. W przypadku spin-offu sprawa nie jest jasna – wiem już, że kolejny tom nie będzie bezpośrednio kontynuował dziś omawianego, który kończy się… chyba niedosytem i uczuciem, że czegoś nam tu brakuje. Niestety każdy z tomów „Domu Slaughterów” pozbawiony jest tej niezaprzeczalnej konkretności, tak charakterystycznej dla głównej serii. Widzimy te wszystkie rozterki i problemy Jace’a, konflikt między poczuciem odpowiedzialności a powinności, zagadnienie życia „poza polowaniem” i tego, czy w ogóle jest możliwe – ale nie jest to zajmująca historia. Emocje pojawiają się na sam koniec, ale dzieje się to nagle, szybko i bez odpowiedniego czasu na ich przetrawienie. Tak sobie to wszystko wyszło.


Sytuację ratuje nieco rysunek Antonia Fuso i kolory Miquela Muerto. Jest to grafika trochę bardziej szkicowa i pozornie niedopracowana w stosunku do wcześniejszych odcinków. Przypomina nieco prace Danijela Žeželja do „Czasu nienawiści”, ale nie tak ekstremalne i umowne. Nadal mamy irytujący, ale ostatecznie akceptowalny, motyw z narracją od lewej do prawej przez dwie strony – tu ma szczególne uzasadnienie z powodu dynamicznych scen akcji. Rysownik i kolorysta świetnie operują czernią i ruchem – na szczególne uznanie zasługuje odcinek czwarty (czternasty) ze scenami w nocnym klubie. Komiks jako całość jest jednak co najwyżej średni, a cały pomysł spin-offu coraz bardziej sprawia wrażenie wprowadzanego na siłę.



Tytuł: Dom Slaughterów. Tom 3. Powrót rzeźnika
Scenariusz: Tate Brombal, San Johns
Rysunki: Werther Dell’Edera, Antonio Fuso
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Tytuł oryginału: House of Slaughter #11-15
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Wydawca oryginału: Boom! Studios
Data wydania: kwiecień 2024
Liczba stron: 144
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788382306927

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz