Przed Batmanem
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Szortal i została tam pierwotnie zamieszczona.
Wiadomo, że Batman jest najbardziej noirowym bohaterem DC Comics (ba, nawet jego karykatura z „The Boys” nosi ksywę „Noir”!). Ale przecież i samo Gotham jest najczarniejszym miastem uniwersum, wymarzonym polem do działania najróżniejszych detektywów „hard-boiled” pokroju Sama Spade’a lub Philipa Marlowe’a. Gdyby Chandler i Hammett nadal żyli, pisaliby pewnie od czasu do czasu dla DC. Ale nie zawsze tak było, mroczne miasto nie było kiedyś mroczne.
Do tych czasów zaprasza Tom King w swoim najnowszym sześcioodcinkowym komiksie – „Gotham. Rok pierwszy”. W roku 1961 Gotham, „miasto dwa razy większe od Metropolis”, było oazą spokoju – policja i administracja spisywały się tak znakomicie, że przestępczość była marginalna. Nie wszystkim żyło się tak samo dobrze – była bogata, głównie biała, północ oraz biedniejsze, bardziej kolorowe, południe – ale i tak nie było za bardzo powodu do narzekań. A może to było tylko złudzenie? Może coś gniło od spodu i tylko czekało na odpowiedni moment, aby rozlać się na powierzchni? Wrzód pęka w komiksie Toma Kinga, a tytułowy „Rok pierwszy” jest symbolicznym początkiem Gotham, jakie powszechnie znamy. Początkiem niekończącego się upadku największej metropolii uniwersum DC.
„Gotham. Rok pierwszy” jest elseworldem, czyli historią alternatywną oderwaną od głównego kontinuum mainstreamu. Dzięki temu głównym bohaterem mógł zostać Samuel „Slam” Bradley, prywatny detektyw w stylu „hard-boiled”, lubiący sobie wypić, zapalić i coś tam jeszcze. Kojarzymy go oczywiście z czasów obecnych – to on miał wielki romans z Seliną Kyle w omawianym przeze mnie niedawno runie „Catwoman” Eda Brubakera. W komiksowym roku 1961 nie ma jeszcze Batmana – ba, nie ma jeszcze nawet ojca Bruce’a, czyli Thomasa Wayne’a. Jest za to Richard Bruce Wayne i jego żona Constance, dziadkowie człowieka-nietoperza, żyjący oczywiście w wielkiej, niedostępnej rezydencji obok miasta. Ktoś porwał ich malutką córkę Helen, a Wayne’owie, niczym Lindberghowie z naszej rzeczywistości, przeżywają niewyobrażalnie trudne chwile. I wtedy, jak na rasowy czarny kryminał przystało, do biura Slama Bradleya wkracza piękna, czarnoskóra (co jest akurat dość istotne) kobieta i zleca mu dostarczenie Wayne’om tajemniczej koperty.
Slam, z pokancerowaną, poklejoną plastrami (zwłaszcza na połamanym nosie) twarzą, niczym grany przez Jacka Nicholsona J.J. „Jake” Gittes z „Chinatown” Polańskiego, wplątuje się w intrygę, która zdecydowanie go przerasta. Nie wie, komu ufać, dostaje lanie praktycznie w każdym odcinku, spotyka piękną femme fatale (jakże udane jest to nawiązanie do postaci Kobiety-Kota, z którą, jak już wspominałem wcześniej, sporo Slama łączy we współczesnych komiksach), a gdy już łączy kropki, czuje, że zapada się nieodwołanie w grząski grunt coraz bardziej mrocznego miasta. Tom King znakomicie buduje scenariusz i stopniuje napięcie. Jak w klasycznym kinie noir podążamy cały czas śladami Slama Bradleya i słyszymy w tle jego głos, narrację z offu – często nadmiarową, czasem niepotrzebną, ale czarny kryminał to czarny kryminał. Ma tak być.
Tom King zawsze przyznawał się do fascynacji tego rodzaju literaturą i kinem. Miłośnicy powieści Hammetta zauważą od razu silną inspirację „Sokołem maltańskim” zarówno pod względem niektórych rozwiązań fabularnych, jak i samej kreacji Slama Bradleya, podobnego chwilami do Humphreya Bogarta. Slam jest postacią starszą nie tylko od Batmana, ale i od Supermana, debiutował przecież w jednym z najsłynniejszych pojedynczych zeszytów w historii – „Detective Comics” #1 z marca 1937 roku, czyli w okresie apogeum popularności popkultury noir. Akcja „Gotham. Rok pierwszy” dzieje się co prawda później, ale ma to swoje uzasadnienie – początek lat sześćdziesiątych był okresem wzrostu aktywności działań na rzecz równouprawnienia czarnoskórej społeczności w USA, a sprawy nierówności rasowych, etnicznych i majątkowych mają spore znaczenie dla fabuły omawianego dziś komiksu. Ten cały spokój, cisza i prosperity okazują się tylko pozorne – żyje ci się całkiem nieźle pod warunkiem, że jesteś biały, bogaty i z północy.
Oto prawdziwy punkt zwrotny w historii Gotham. „Rok pierwszy” buduje fundamenty pod Gotham głównonurtowe – pokazuje, że do wydarzeń w Crime Alley musiało dojść tak czy inaczej, a Batman był zapisany już w przeszłości miasta. To nie jest tak, że ta pojedyncza sprawa badana przez Slama Bradleya sprowadziła mrok na miasto – to wszystko nawarstwiało się od lat, pęczniało i tylko czekało aż wrzód pęknie. Od wielu już lat (od „Powrotu Mrocznego Rycerza”) jedną z teorii tłumaczących przestępczość w Gotham była sama obecność Batmana w mieście. Tam, gdzie pojawiał się on, zaraz pojawiali się też szaleni przestępcy regularnie zamykani i wypuszczani z Arkham Asylum. Genialny „Batman. Długie Halloween” opowiada o początkach ery „freaków” i końcu epoki mafii spod znaku Carmine’a Falcone’a i Sala Maroniego. „Rok pierwszy” analizuje jeszcze wcześniejszy okres, uzasadnia istnienie wspomnianej Crime Alley, szkicuje jaskinię nietoperza, opowiada genezę ACE Chemicals i zaznacza jeszcze kilka innych elementów świata przedstawionego, które w przyszłości będą nierozerwalnie związane z postacią, legendą, toposem jeszcze nieistniejącego wtedy człowieka-nietoperza. A wszystko to, wprost genialnie, z wyczuciem, z zachowaniem wszystkich cech czarnego kryminału, narysował Phil Hester.
„Gotham. Rok pierwszy” jest najlepszym komiksem, jaki Egmont wydał we wrześniu tego roku i na pewno weźmie udział w plebiscycie na „Najlepszy komiks 2024”. I teraz uwaga. Tom King w tym samym czasie napisał inny (podobno jeszcze lepszy) komiks noir – dwunastoczęściowy „Human Target”. W grudniu Egmont wyda go w albumie zbiorczym jako „Człowiek cel”. Tego również nie wolno przegapić.
Tytuł: Gotham. Rok pierwszy
Scenariusz: Tom King
Rysunki: Phil Hester
Tłumaczenie: Paulina Walenia
Tytuł oryginału: Gotham City. Year One
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: wrzesień 2024
Liczba stron: 208
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788328165595
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz