niedziela, 1 września 2024

Thunderbolts

Świat na opak


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

W maju 2025 roku do kin wejdzie kolejny film MCU – „Thunderbolts” ze scenariuszem słynnego Kurta Busieka. Zbieranina typów spod ciemnej gwiazdy będzie miała szansę opowiedzieć się po właściwej (cokolwiek to znaczy) stronie. Ale to za kilka miesięcy. Na razie cofamy się o siedemnaście lat, do czasów, kiedy to dopiero rozpoczynano prace nad pierwszym kinowym „Iron Manem”, a komiksowym uniwersum Marvela wstrząsnęła „Wojna Domowa”. Thunderbolts mieli tu całkiem sporą rolę do odegrania.

Event „Civil War” autorstwa Marka Millara zakończył się w styczniu 2007, ale jego reperkusje trwały jeszcze bardzo długo. W tym czasie seria „Thunderbolts”, rozpoczęta przez nikogo innego jak właśnie Kurta Busieka w 1997 roku, liczyła już sobie ponad sto odcinków. Na samym początku swego istnienia byli to jednoznacznie wrogo nastawienia do świata złoczyńcy pod przywództwem Barona Zemo, udający nową grupę superbohaterów. Potem, na początku dwudziestego pierwszego wieku, sytuacja stała się bardziej skomplikowana a same intencje poszczególnych i często zmieniających się członków mniej oczywiste. Wojna Domowa podzieliła społeczność superbohaterską – Thunderbolts zwerbowani zostali przez rząd USA i wynajęci do ścigania tych wszystkich superbohaterów, którzy nie chcieli podporządkować się Ustawie o Obowiązkowej Rejestracji Superludzi. Dziwne to były czasy – na czele S.H.I.E.L.D. stał Tony Stark a większość populacji superbohaterskiej z Kapitanem Ameryką i Spider-Manem (który – o dziwo – wyjawił światu swoją tożsamość) zeszła do podziemia. Iron-Man i jego idea zwyciężyła.


Gdy w styczniu 2007 roku kontrolę nad „Thunderbolts” przejęli Warren Ellis (autor starszej o kilka lat i nieco podobnej ideowo serii „Authority”) i Mike Deodato Jr. (rysujący jeszcze lepiej niż w „The Amazing Spider-Man” Straczynskiego) w grupie ostało się tylko czterech członków. Konkurujące ze sobą nieustannie kobiety (Songbird i Moonstone) i funkcjonujący na drugim planie mężczyźni (Radioactive Man i Swordsman). Ellis postanowił zwerbować do ekipy trzy trochę popularniejsze postacie (Bullseye, Penance i Venom – ale nie Eddie Brock!) a na czele całej grupy postawić szarą eminencję działającą tylko zza biurka. Oto Norman Osborn, były Zielony Goblin, na silnych lekach psychotropowych i z poważnymi problemami natury psychicznej. Omawiany dziś album zawiera wszystkie dwanaście odcinków Ellisa i Deodato (od 110 do 121), stanowiących dwie sześcioczęściowe historie – „Wiara w potwory” i „Anioły w klatkach”.


„Thunderbolts” przywodzą na myśl „Legion samobójców” z DC Comics. Banda mniej lub bardziej nieokrzesanych łotrów uniwersum, szantażowanych za pomocą wszczepionych nanobotów mogących poważnie uszkodzić układ nerwowy, pracuje dla organizacji rządowej i dostaje szansę na odkupienie. Ależ to jest zbieranina! Psychopata mordujący na lewo i prawo (dlatego ukrywany przed mediami); Chińczyk, którego prawdziwe pochodzenie musi pozostać tajemnicą; były Skorpion, dawny wróg Spider-Mana, który wszedł niechcący w kontakt z obcym symbiontem; socjopatyczna telepatka; seksoholiczka o niszczycielskim głosie; arystokrata-nazista z mieczem o rękojeści owiniętym skórą jego zmarłej siostry(!) czy wreszcie masochista w kostiumie działającym na zasadzie „żelaznej dziewicy” (!!!). A na czele niestabilny demagog, zawodowy kłamca, szaleniec hamowany farmaceutycznie. I teraz wyobraźcie sobie, że taką bandę zwerbował Iron-Man, aby dokopać dawnym kolegom – tak wyglądał świat uniwersum Marvela po Wojnie Domowej.


Inne skojarzenie to „X-Statix”, grupa debiutująca w świecie Marvela kilka lat wcześniej i powstała z przeobrażenia „X-Force”. Celebryci, dla których ważniejsze od czynienia dobra jest powiększanie medialnych zasięgów. Thunderbolts mają nawet swoją własną linię zabawek „action toys”, śledzą ich dziennikarze, a akcje polowania na superbohaterów odbywają się zawsze w świetle reflektorów i są narzędziem propagandy. Oto ciągłe reality show, napisane przez Ellisa tak, że nie da się dostrzec w nim pewnej celowej sztuczności i umowności. Tak jakby autor chciał przede wszystkim pobawić się tą odwróconą konwencją, w której niebezpieczni szaleńcy są w porządku, a dawni herosi zdecydowanie nie. Pierwsza połowa tomu fajnie definiuje te założenia, podczas gdy druga obnaża ich surrealizm. W pierwszej latamy z naszymi antybohaterami po świecie, w drugiej siedzimy zamknięci z nimi w ich własnej bazie operacyjnej we wnętrzu góry i doświadczamy narastającej paranoi i atmosfery bliżej nieokreślonego zagrożenia. Tu z kolei Ellis podkreśla, że ten stan rzeczy, ten świat postawiony na głowie, nie ma racji bytu w dłuższym okresie i kiedyś wszystko musi wrócić do normy. Szefowie Marvela zatrudnili go w dobrej wierze, a ten przygotował im cały meta-komentarz do ery po Wojnie Domowej! Taki psikus!


Mike Deodato Jr. rysuje nadal w swoim bardzo realistycznym, szczegółowym, bezbłędnym anatomicznie i perspektywicznie, stylu. Tam, gdzie trzeba, może przyprawić o agorafobię, a gdzie indziej o klaustrofobię – wszystko w hiperdetalicznych, futurystycznych scenografiach. I taki żart, mrugnięcie okiem przygotował – dwójka członków Thunderbolts wygląda tak, jak para znanych amerykańskich aktorów. Tommy Lee Jones jest oczywisty i widoczny na pierwszy rzut oka, natomiast Edward Norton już mniej, ale też wyraźnie dostrzegalny. Świetny pomysł!

Komiks „Thunderbolts” trafi przede wszystkim do fanów Marvela obeznanych w mikrouniwersum Kapitana Ameryki – Baron Zemo, Baron Strucker, sam Kapitan, Bucky Barnes, złowieszcza Hydra. Jest też bardzo mocno powiązany fabularnie z „Wojną Domową” – sugeruję przeczytać ją najpierw, w miarę możliwości oczywiście. Fabuła omawianego dziś komiksu jest wtedy po prostu pełniejsza.


Ellis i Deodato opuścili serię po dwunastu odcinkach. Od następnego numeru przejęli ją Christos N. Gage i Fernando Blanco a Marvelem wstrząsnęło kolejne wielkie wydarzenie – „Tajna inwazja”. Tylko że to jest już zupełnie inna historia.


Tytuł: Thunderbolts
Scenariusz: Warren Ellis
Rysunki: Mike Deodato Jr., Marc Silvestri
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Tytuł oryginału: Thunderbolts #110-121, „Civil War. The Initiative”
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel
Data wydania: lipiec 2024
Liczba stron: 300
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788328162808

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz