czwartek, 29 sierpnia 2024

Czarna magia. Pierwsza Księga Cieni

Wicca P.D.


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Załóżmy, że Sabrina, nastoletnia czarownica, dorosła, poszła do szkoły policyjnej, a potem została panią detektyw. Oto Rowan Black, bohaterka serii komiksowej „Czarna magia” – za dnia rozwiązuje zagadki kryminalne, a nocą udaje się na sabat i razem z koleżankami odprawia starożytne, pogańskie rytuały. Mucha Comics rozpoczyna nową serię od Image i jest całkiem nieźle.

„Czarną magię” napisał znany i lubiany Greg Rucka a narysowała Nicola Scott – oboje współpracowali już przy okazji „Wonder Woman”, o której pisałem całkiem niedawno. Według tego co mówił sam scenarzysta istnieje pomysł na zamkniętą dwudziestodwuodcinkową serię z zaplanowanym finałem, znanym autorowi od samego początku. Szkopuł w tym, że w 2020 roku ukazał się odcinek szesnasty i od tej pory cisza. Nie wiadomo, dokładnie co się stało – seria została zawieszona i pewnie sam Rucka nie wie, czy ją ukończy. Mucha Comics wydała album zbiorczy złożony z jedenastu zeszytów – czyli połowę (zaplanowanej, nie wydanej) opowieści.


Główną bohaterką jest Rowan Black, mniej więcej trzydziestoletnia, praktykująca czarownica wicca i jednocześnie policjantka Wydziału Policji Portsmouth. W mieście funkcjonuje zresztą cały kowen (sabat po naszemu), któremu przewodzi bliska przyjaciółka Rowan o imieniu Alex i o którym mało kto słyszał – mamy do czynienia z świetnie zakonspirowaną organizacją. Pewnej nocy (a właściwie równonocy, co w neopogańskiej religii nie jest bez znaczenia) rozpoczyna się łańcuch dziwnych, groźnych i niewytłumaczalnych zjawisk. Z początku wygląda to na robotę dla Portsmouth P.D., ale im dalej w las tym bardziej widać, że wszystko w jakiś sposób dotyczy tej skrzętnie skrywanej, tajemnej strony życia naszej policjantki. Kto zagiął parol na miejscowe wiccanki? Czym jest budząca niepokój sekretna organizacja, która zwróciła uwagę na te wydarzenia i wysłała do Portsmouth swoich agentów? „Czarna magia. Pierwsza księga cieni” kończy się oczywiście potężnym cliffhangerem – nie wiemy niestety czy ktokolwiek i kiedykolwiek wyda „Drugą…”.


Greg Rucka zaraz po odejściu z DC Comics zapragnął napisać coś całkowicie swojego, bez pytania kogokolwiek o zgodę, poprawność polityczną, rynkowe trendy i opłacalność. DC i Marvel nadal nie stać na taką inicjatywę – ale Image oczywiście nadal tak. Rucka, po lekturze mnóstwa książek o pogaństwie, czarownicach, inkwizycji, wiccanach i innych kultach napisał komiks, który naprawdę udanie łączy warstwę fantastyczną, paranormalną i okultystyczną z typowym policyjnym „proceduralem” ze scenkami rodzajowymi prosto z komisariatu. Obie warstwy są pokazane bardzo dobrze nam znany, bo popkulturowy sposób. Weźmy wspomnianą „Sabrinę, nastoletnią czarownicę” (ale tę nową wersję, czyli „Chilling Adventures of Sabrina” z bohaterką starszą o piętnaście lat), dodajmy „Szkołę czarownic” Andrew Fleminga z 1996 roku i szczyptę serialu „Czarodziejki” i mamy warstwę numer jeden – pełną klisz rzecz jasna, ale zupełnie to nie przeszkadza. Kot chowaniec, ucieranie magicznych ziół w tyglu, zaklęcia i znaki ochronne, rzucanie uroków – standard.

Z drugiej strony mamy naprawdę niezłe nawiązania do wszelkich seriali policyjnych – procedury, papierkowa robota, wewnętrzne żarty, zasady, śledztwa. Szczególnie jeden serial przychodzi na myśl, choć w zasadzie wcale nie policyjny – słynny „Dexter” (ba, partner Rowan ma na imię Morgan – przypadek?!). Zakonspirowany pracownik policji, walczący zakulisowo nie tylko ze złem, z którym system nie może sobie poradzić, ale i z własną niebezpieczną naturą. Rowan Black nie jest co prawda seryjną morderczynią, ale nie wydaje się jednoznacznie pozytywną bohaterką, ma coś za skórą i w końcu pewnie wszystko wyjdzie na jaw.


Rucka chciał podkreślić jak wielkimi konsekwencjami powinno być obarczone używanie magii w popkulturze. To nie powinna być łatwa droga, to powinno kosztować. Na razie jednak połowa zaplanowanej opowieści, którą otrzymaliśmy od Muchy, buduje nieustannie złowróżbne napięcie, specyficzny klimat i niedopowiedzenia. Rucka stroi instrumenty cały czas, nie rozpoczął jeszcze właściwego koncertu. Autor daje nam do zrozumienia, że pokazał nam tylko mały wycinek ukrytego świata – to co przydarza się bohaterce to wierzchołek góry lodowej. Reszta, głęboko schowana i gigantyczna, wydostanie się na powierzchnię w drugiej połowie serii.

Specyficzna, monochromatyczna estetyka graficzna komiksu ma oczywiście swoje uzasadnienie. Dwubarwny wpadający w sepię świat jest tym, co widzimy na co dzień. Gdy magia odsłania nam swoje tajemnice pojawiają się kolory, niezrozumiałe dla zwykłych ludzi tak samo jak dla osoby niewidomej od urodzenia. Nicola Scott idzie w graficzny realizm – zarówno postaci i otoczenia. Bardzo dobrze wykonana robota.

Mucha Comics wyda kolejnych pięć odcinków w tomie o połowę mniejszym lub poczeka nie wiadomo, ile na kontynuację. Skłaniam się ku drugiemu rozwiązaniu choć może to być bardzo długi okres czasu. Nie pozbywajcie się zatem „Pierwszej księgi cieni” bo będziecie musieli do niej wrócić.



Tytuł: Czarna magia. Pierwsza księga cieni
Scenariusz: Greg Rucka
Rysunki: Nicola Scott
Tłumaczenie: Arek Wróblewski
Tytuł oryginału: Black Magick. The First Book of Shadows
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania: kwiecień 2024
Liczba stron: 304
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 180 x 275
Wydanie: I
ISBN: 9788367571296

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz