Krakoa, wyspa jak krew czerwona
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
Wolverine jest chyba najpopularniejszym mutantem Marvela. Nic dziwnego zatem, że niemal po każdym restarcie czy reboocie uniwersum dostaje solową serię. Aktualnie trwająca (zadziwiająco długo jak na dwudziesty pierwszy wiek) inicjatywa „Marvel Fresh” wprowadziła już siódmą serię „Wolverine” na komiksowy rynek – ściśle powiązaną oczywiście z wydarzeniami z innych X-tytułów.
Jesienią 2019 roku Jonathan Hickman dał mutantom Marvela nowe życie. Jego „Ród X / Potęgi X” ustanowił nowe status quo – mutanci Marvela (zarówno ci dobrzy, jak i źli) stali się odrębnym, równoprawnym narodem w oczach świata. Legendarna żywa wyspa Krakoa została ich nowym domem, „Instytutem profesora Xaviera dla utalentowanej młodzieży” na skalę globalną. Społeczeństwo mutantów utworzyło kolejne państwo na mapie świata, które weszło w dyplomatyczne relacje z innymi krajami i do którego nie mają wstępu homo sapiens. Profesor X i Magneto, znów ramię w ramię i znów mający trochę odmienną wizję świata, prowadzą nosicieli genu X ku lepszej przyszłości.
Jednym ze środków finansowania utopii (bo chyba trzeba nazywać rzeczy po imieniu) na wyspie Krakoa był eksport leków tworzonych z rosnących tam kwiatów – niedostępnych nigdzie indziej. Logistyką i handlem zajmuje się Kompania Hellfire z – a jakże – Sebastianem Shawem na czele. Niestety tajemniczy Kwiatowy Kartel regularnie podprowadza cenny surowiec, tworząc na jego bazie silnie uzależniający i niebezpieczny narkotyk. Władze Krakoi zlecają likwidację problemu Loganowi (tak, likwidację, bo Wolverine nie ma zdolności detektywistycznych, za to potrafi pozbywać się kłopotów jednym cięciem). Alaska stanie się miejscem krwawych wydarzeń nie tylko przy okazji tej opowieści – w drugiej części tomu to wampiry z paryskich klanów dadzą się we znaki naszemu bohaterowi.
Skoro największy wróg Wolverine’a, potężny i bezlitosny Sabretooth, działa teraz po tej samej stronie, trzeba było sprowadzić kogoś innego. Na wyspę Krakoa, przez jeden z licznych portali łączących ją z resztą świata, przybywa sam Omega Red (pamiętamy go dobrze z czasów TM-Semic, a dzięki „Legendom X-Men” Jima Lee od Muchy możemy tę pamięć odświeżyć). Czy ten niezwykle groźny rosyjski morderca i sadysta powinien otrzymać kolejną szansę? Wszak Magneto i Profesor X dają ją każdemu X-Człowiekowi. Wolverine musi podjąć kilka bardzo trudnych decyzji i po prostu przeżyć – wspomniana wampirza nacja wyrastać zaczyna na kolejnego ważnego gracza w świecie Marvela, obok homo sapiens i homo superior.
Autorem scenariusza zawartego w omawianym dziś tomie pięciu pierwszych odcinków nowej serii „Wolverine’a” jest Benjamin Percy (w Polsce znany głównie z „Green Arrow” inicjatywy „DC Odrodzenie”). Odpowiada on również za niewydaną jeszcze w naszym kraju inną serię eventu „Świt X”, a mianowicie „X-Force” – jak się okazuje bardzo istotną i komplementarną do przygód Rosomaka. „Świt X. Wolverine” należy czytać po pierwszym tomie „Świt X. X-Men” i równolegle z drugim – X-komiksy „Marvel Fresh”, których fabularnej spójności pilnuje wspomniany już Jonathan Hickman, są z sobą bardzo mocno powiązane. Percy wie, jak pisać przygody mutantów – widać, że odrobił lekcje, bo powierzono mu nową serię „Wolverine” na stałe (już niedługo rozpocznie się kolejny crossover pod tytułem „X of Swords”, podczas którego komiksów Percy’ego będzie można przeczytać całkiem sporo).
Rysują dwaj znakomici graficy – obydwaj przykładają niezwykłą wagę do szczegółów. Wojnę z Kwiatowym Kartelem przedstawił dobrze nam znany Adam Kubert, a pojedynek z Omegą Red i wampirami raczej nieznany Viktor Bogdanović. Nie ma tu wielkich szaleństw formalnych, narracja obrazkowa trzyma się sprawdzonych już wcześniej schematów – ale jest naprawdę znakomicie poprowadzona i dopracowana. I możemy znaleźć w komiksie kilka fajnych nawiązań do popkultury – „Blade”, „30 dni nocy” (krwiopijcy na Alasce), „Mad Max. Na drodze gniewu” (ludzki worek na krew i gonitwa po pustkowiach) – a w to wszystko wplątany jest sam Logan Wolverine, zarówno w kostiumie, jak i bez (czyżbyśmy mieli do czynienia z powrotem Patcha znanego z „Nocy Madripooru”?). Logan ma wiele swobody i przestrzeni – jak zwykle, gdy odłącza się od grupy. Ma też niestety spore problemy – a najgorsze wiadomości i przyszłe ich konsekwencje niesie… analiza jego krwi. Ale to już sami zobaczycie.
„Świt X. Wolverine” jest komiksem udanym, przyjemnym w lekturze nawet bez znajomości poprzednich albumów „Świtu X”. Ale nie ma co się oszukiwać – bez nich nie da rady wyciągnąć z dzisiejszego komiksu wszystkiego, co autorzy zaplanowali i nie widać pełnego obrazu. Wszyscy X-Ludzie ery „Marvel Fresh” są sobie bliżsi niż kiedykolwiek wcześniej – dosłownie i w przenośni.
Tytuł: Świt X. Wolverine
Scenariusz: Benjamin Percy
Rysunki: Adam Kubert, Viktor Bogdanović
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Tytuł oryginału: Wolverine by Benjamin Percy, vol. 1
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: styczeń 2024
Liczba stron: 180
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788328153738
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz