czwartek, 1 sierpnia 2024

RIP. Tom 5. Fanette. Nieswojo w nie swojej skórze

A co? Z policji jesteś?


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

To już piąty, przedostatni odcinek „R.I.P.” – kolejna postać z komiksowego świata wykreowanego przez Gaet’sa i Juliana Moniera przedstawi nam swoją wersję wydarzeń. A jak pamiętamy z ostatniego tomu, jej położenie jest naprawdę nie do pozazdroszczenia.

Derrick, Maurice, Ahmed, Albert – to z ich perspektywy jak do tej pory poznawaliśmy historię grupy rabusiów domów dopiero co zmarłych ludzi, aferę zaginionego drogocennego pierścionka, przeszłość starego świadka koronnego, tragiczne losy samozwańczego agenta policji i koszmarne zakątki zwichrowanego umysłu obrzydliwego psychopaty. To w ręce tego ostatniego wpadła bohaterka omawianego dziś tomu – policjantka pracująca od zawsze pod przykrywką. Tak właśnie kończy się tom czwarty „R.I.P.”.


Piąty stawia Fanette w centrum wydarzeń i to z jej perspektywy oglądamy świat. Wiemy już, że pracuje pod przykrywką – jej szefowie z FBI każą jej stać za barem w obskurnej knajpie, obsługiwać szemraną klientelę i przyglądać się wspomnianemu już Maurice’owi, członkowi znanej już nam dobrze grupy. Gaet’s w tym odcinku nie nawiązuje zbytnio do poprzednich wydarzeń, nie dowiadujemy się o członkach grupy nic ponad to, co już wiemy. O wiele bardziej za to poznajemy samą Fanette, która – również incognito – pracowała kiedyś w domu publicznym. Pewne nieszczęśliwe wydarzenia z tego okresu zmusiły jej mocodawców do zesłania ją na prowincję – piąty tom, trafnie zatytułowany „Nieswojo w nie swojej skórze” przybliża nam przeszłość, teraźniejszość i zapowiada (niezbyt kolorową) przyszłość Fanette.


Agentka jest chyba najlepiej nakreśloną i uzasadnioną charakterologicznie postacią serii. Bardzo nie lubi siebie samej – stąd nieustanne tajne misje, podczas których nie musi być sobą, choć czuje się… nieswojo. Bardzo wymowną sceną jest ta, w której siedzi wieczorem na kanapie i ogląda „Matrixa” – wpakowała się w jakiś dziwny, pokręcony świat a prawdziwa rzeczywistość jest gdzieś indziej. Dziewczyna zaczyna chyba tracić kontrolę nad swym położeniem i dziwnie się zachowuje – nawet jej koleżanki z pracy pytają ją żartobliwie, czy nie jest przypadkiem z policji. Autor komiksu nie zapomina oczywiście o innych ważnych postaciach – najbardziej, po Fanette, skupia się na dwóch agentach FBI, którzy podejrzanie dużo czasu poświęcają „bandzie nieudaczników”.


Julien Monier nie ma w tym odcinku aż tak dużo obrzydliwości do pokazania. Nie musi zapuszczać się w tak mroczne rejony, jak w tomie pierwszym czy czwartym – ale i tak da się odczuć ten specyficzny, brudny, spleśniały i śmierdzący trupem klimat. W kolejnym odcinku – a będzie on już nieodwołalnie ostatni – głównym bohaterem będzie… Eugene! Tak jak myślałem – bez niego ta historia nie będzie kompletna.


Tytuł: R.I.P. Tom 5. Fanette. Nieswojo w nie swojej skórze
Scenariusz: Gaet’s
Rysunki: Julien Monier
Tłumaczenie: Jakub Syty
Tytuł oryginału: R.I.P. vol. 5. Fanette. Mal Dans La Peau Des Autres
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Wydawca oryginału: petit à petit
Data wydania: czerwiec 2024
Liczba stron: 112
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 190 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788382307047

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz