niedziela, 11 lutego 2024

Przygody Tintina. Tom 2

Ku lepszemu


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Jednocześnie z pierwszym zbiorczym tomem „Przygód Tintina” otrzymaliśmy tom drugi. O ile komiksy stanowiące zawartość pierwszego zbioru, Hergè nazywał „grzechami młodości”, tak te zamieszczone w zbiorze drugim mogą być podane za przykład dobrej i skutecznej nauki na owych błędach. Komiksy z Tintinem zaczęły przybierać kształt, z jakiego są po latach bardzo dobrze znane.

Na pewno wielką zasługą jest to, że w latach czterdziestych i pięćdziesiątych wszystkie cztery zeszyty, składające się na omawiany dziś album, zostały gruntownie poprawione, okrojone, mocno przerysowane i pokolorowane. Pierwotnie „Tintin” wychodził w czarno-białych odcinkach między 1934 a 1938 rokiem w młodzieżowym dodatku do gazety „Le Vingtième Siècle” – zaraz po zakończeniu publikacji danej opowieści wydawany był album zbiorczy (począwszy „Cygar faraona”, otwierających drugi tom „Przygód Tintina”, ukazywały się one pod egidą bardzo popularnego belgijskiego wydawnictwo Casterman). „Cygara faraona”, „Błękitny lotos”, „Pęknięte ucho” i „Czarna wyspa” – oto zestaw na dzisiaj.


„Cygara faraona” rzucają Tintina i Milusia do Egiptu, Arabii Saudyjskiej i Indii. Nasz bohater, zaintrygowany opowieścią poznanego przypadkiem profesora Cyklonika, postanawia odnaleźć skarb faraona Kisha-Kosha. W tle oskarżenia o przemyt narkotyków, ucieczka przed najróżniejszymi zbójami i stróżami prawa (często okazuje się, że niewiele ich różni), czy przygody w indyjskiej dżungli lub na dworze maharadży. Wydarzenia „Błękitnego lotosu” wynikają bezpośrednio z przygód wcześniejszych. Tintin udać się musi do Państwa Środka zagrożonego japońską inwazją, aby rozpracować tam kolejny gang przemytników – tym razem opium. Mnóstwo pościgów, slapstickowych gagów i wariactwa, choć w tle mamy przerażającą perspektywę nadchodzącej wojny. „Pęknięte ucho” to z kolei wyprawa do Ameryki Południowej w pościgu za złodziejami magicznego fetyszu plemienia Arumbayów. Tintin i Miluś trafiają do fikcyjnego państwa San Teodoros targanego nie tylko nieustannymi niepokojami wewnętrznymi i zamachami stanu, ale i narastającym konfliktem z sąsiednim Nuevo Rico. A na koniec udajemy się do północnej Szkocji i na tytułową „Czarną wyspę”, lekko przerażające miejsce spowite tajemniczą mgłą, na którym wybudowano owiany złą sławą zamek Ben More. Złowieszczy doktor Müller i jego gang fałszerzy banknotów musi zostać powstrzymany. Któż lepiej nadaje się do tego zadania niż Tintin, młody chłopak, który już na dobre rzucił karierę dziennikarza i został detektywem poszukującym przygód i wyręczającym często miejscowe służby zatrudniające zazwyczaj ofermy i niezguły.


„Cygara faraona” i „Błękitny lotos”, te dwie powiązane ze sobą fabuły, to punkt zwrotny, nowa jakość i komiksy, które wyznaczyły w końcu kurs dla całej serii. Przede wszystkim mają one wreszcie jakąś oś fabuły, może pozostawiającą jeszcze nieco do życzenia, ale przynajmniej istniejącą. Na pewno duże znaczenie ma fakt, że sporo niepotrzebnych rzeczy wyrzucono – wszak te sześćdziesiąt dwie strony każdego z tych odcinków, to efekt przycięcia z ponad setki. Nie ma już przypadkowych i byle jak połączonych scen, tutaj wszystko (prawie) do siebie pasuje i wynika jedno z drugiego, mimo iż nadal było pisane bez wcześniej napisanego scenariusza – Hergè wciąż pracował w reżimie cotygodniowej improwizacji. Celem komiksu nie jest już w głównej mierze prezentacja sytuacji w danym kraju (Związku Radzieckim, Kongu Belgijskim, Stanach Zjednoczonych), ale właśnie fabuła i przygoda – elementy wcześniej zaniedbywane i służebne wobec idei. Dzieje się nadal bardzo dużo i według wypróbowanych schematów – pościgi, ucieczki, więzienia, tajemniczy prześladowcy, niewiarygodne zbiegi okoliczności, handel bronią, przemyt narkotyków, bijatyki. Czasami jest tego za dużo, zbyt łatwo przychodzi autorowi wykorzystywanie tychże motywów i schematów – ale to z czasem również się zmieni. Pojawiają się w końcu charakterystyczne postacie serii, jak doktor Müller, profesor Cyklonik, milioner Rastapopulos i moi ulubieńcy – Tajniak i Jawniak, jeden z najzabawniejszych duetów w historii komiksu. Nadal nie ma kobiet w „Przygodach Tintina”, a i czas na kapitana Baryłkę dopiero nadejdzie.


Hergè wykorzystywał wiele popularnych wówczas kulturowych motywów. Wzrost zainteresowania powieściami kryminalnymi, odkrycie grobowca Tutanchamona, walka z handlem narkotykami, przemytem, nielegalnym handlem bronią, a także zainteresowanie odległym Orientem czy Ameryką Łacińską. Egipt, Arabia Saudyjska, Indie, Chiny, Japonia, a potem Boliwia i Paragwaj – choć te akurat zakamuflowane. Hergè już nie chciał „edukować” – chciał po prostu opowiedzieć fajną historię. Nadal posiłkuje się pewnymi stereotypami i upraszcza gdzieniegdzie, ale teraz jest jakoś sympatyczniej, dojrzalej i łagodniej. No i rzetelniej.

Autor tym razem przysiadł fałdów, poczytał więcej i skorzystał z pomocy innych. Na przykład przy pisaniu „Błękitnego lotosu” współpracował z chińskim studentem mieszkającym i uczącym się w Belgii. Ten pomógł mu naprawdę zrozumieć Chiny i ich kulturę. Chińczycy pojawili się wcześniej jako kaci wykorzystywani w radzieckich pokojach przesłuchań – teraz ich wizerunek uległ ociepleniu. Tintin jest o wiele bardziej wrażliwy na krzywdę innych nacji niż w czasach wyprawy do Konga – broni małego Chińczyka przed agresją białego faceta, który chciał bez najmniejszego powodu „stłuc żółtka”. Japończycy z kolei są jednoznacznie źli (tu Hergè nie chciał szukać szarości i drugich den) – w czasach publikacji „Błękitnego lotosu” Mandżuria była okupowana od trzech lat, a już za dwa lata miała rozpętać się II wojna chińsko-japońska.


Ameryka Południowa była w oczach Hergè’a i Tintina miejscem, gdzie nie było chyba miesiąca bez jakiegoś wojskowego przewrotu. San Teodoros i Nuevo Rico walczą dokładnie tak jak Boliwia i Paragwaj o Gran Chaco, sporny obszar, bogaty w ropę naftową. Pojawiają się cyniczni Amerykanie, gotowi skłócić wszystkich dookoła i wydrenować z rzeczonej ropy kolejne miejsce na świecie. „Pęknięte ucho” wszystko to rewelacyjnie pokazuje i celnie punktuje. „Czarna wyspa” z kolei to wyraz fascynacji belgijskiego twórcy Wielką Brytanią, sentymentalny powrót do czasów, w których mieszkał w tym kraju. Zwraca też uwagę na politykę (wzrost zagrożenia ze strony rosnącej w siłę III Rzeszy), popkulturę („King Kong”), czy inne kulturowe tropy – potwór z Loch Ness, zamglone szkockie wrzosowiska, czy gotyckie zamczyska. Ostatnia opowieść drugiego tomu „Przygód Tintina” to zwykła przygodówka, szalona i zwariowana, świetnie poprowadzona fabularnie i narysowana (choć podkreślę jeszcze raz – to nie są oryginały, lecz poprawione wersje).

Pod koniec lutego otrzymamy tom trzeci. To będą jeszcze lepsze komiksy – nie przegapmy ich zatem.


Tytuł: Przygody Tintina. Tom 2
Scenariusz: Hergè
Rysunki: Hergè
Tłumaczenie: Daniel Wyszogrodzki
Tytuł oryginału: Les Aventures de Tintin: Tome 4-7
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Petit vingtième
Data wydania: listopad 2023
Liczba stron: 272
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 216 x 285
Wydanie: I
ISBN: 9788328170223

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz