Koniec z nadstawianiem drugiego policzka
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
W sierpniu zeszłego roku nakładem Lost in Time ukazał się pierwszy tom „Ofiarników” Ricka Remendera – opowieści o humanoidalnym gołębiu (!) żyjącym w świecie pełnym jednocześnie dobrobytu i okrucieństwa. Bogowie tego świata, podobnie jak w wielu innych politeizmach, mają humanoidów za nic – zobaczymy, czy wszystkie antropomorficzne istoty komiksowego uniwersum dorobią się w końcu Herosa zdolnego stawić im czoło. I dlaczego będzie nim wspomniany gołąb?!
Krainą „Jutra” rządzą okrutne bóstwa, w których nie sposób nie dopatrzeć się olimpijskich wzorców. Cyklicznie organizowane są Żniwa – nasz bohater, wraz z innymi dziećmi wyznaczonymi na bliżej nieokreślone „ofiary”, zabrany został w pierwszym tomie do siedziby bogów. Uprowadzeni są kolejną okresową daniną za utrzymanie utopijnego dobrobytu i zapewnienie bezpieczeństwa krainy. Rokos (Słońce) i Luna (Księżyc), czyli Zeus i Hera komiksowego świata, szczerze się nienawidzą – ich córka Soluna zaczyna dostrzegać rysy powstające na do tej pory solidnym, choć fałszywym obrazie, jaki panteon próbuje podtrzymywać w umysłach swoich wyznawców. A gdy zostaje wyjawiona straszliwa tajemnica prawdziwej roli Żniw, Luna odchodzi (delikatnie mówiąc), a bezimienny Gołąb i Soluna zdają sobie wreszcie sprawę z kłamstwa, w jakim żyli do tej pory – akcja komiksu dramatycznie przyspiesza.
Gołąb uznał, że nadszedł koniec nadstawiania drugiego policzka – „no more mister nice Pigeon!”. Bogowie uczynili jego życie piekłem, teraz on sprowadzi piekło do ich siedziby. Soluna z kolei, jak ryba wyjęta z wody, stara się utrzymać na powierzchni niegościnnego i skrajnie niebezpiecznego świata. Brak Luny oznacza brak Księżyca, a więc wielkie kataklizmy na Ziemi. Niemal wszyscy mieszkańcy oskarżają o to ofiarników – ktoś się pewnie zbuntował i nie położył głowy pod topór. Drugi tom śledzi niezależnie losy nie tylko wspomnianej dwójki, ale również dzieje innych drugoplanowych postaci. Mamy tym samym do czynienia z opowieścią bez głównych bohaterów – a Rick Remender postanowił dokopać mocno całej obsadzie swojego komiksu, bogom również.
Akcji niby sporo, a właściwie nic się nie dzieje. Wszechobecne w świecie komiksu okrucieństwo przybiera momentami groteskowe formy, jest go więcej niż sensu w fabule. Najważniejszym przesłaniem „Ofiarników” wydaje się „oko za oko, ząb za ząb” – aby wyrugować wielkie zło, trzeba posłużyć się jeszcze większym. Pod koniec pierwszego tomu wydawało się, że Gołąb będzie Prometeuszem tego świata, teraz można uznać, że wcielił się raczej w rolę Johna Wicka. Ale czy znajdziemy w tym komiksie coś więcej? Ja nie dałem rady.
Drugi tom składa się z pięciu odcinków – od siódmego do jedenastego. Pierwsze trzy narysował dobrze nam znany Max Fiumara w swoim charakterystycznym stylu, bardzo dosadnym w ukazywaniu przemocy. W ostatnich dwóch dzieło poprzednika kontynuuje Portugalczyk, André Lima Araújo. Ma trochę bardziej cartoonowy sposób na komiks, łagodniejszy – mniej cieniuje, a bardziej operuje wielkimi połaciami jednolitych powierzchni. Daje radę – podoba mi się.
„Ofiarnicy” będą mieli jeszcze w Polsce trzeci tom – w USA już wyszedł. Pierwszy był lepszy od drugiego – omawiany dziś komiks zawiera zbyt dużo waty i zbyt mało samej fabuły. Średnio to wygląda, ale damy mu jeszcze szansę.
Tytuł: Ofiarnicy. Tom 2
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Max Fiumara, André Lima Araújo
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Tytuł oryginału: The Sacrificers #7-11
Wydawnictwo: Lost in Time
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania: marzec 2025
Liczba stron: 128
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 180 x 275
Wydanie: I
ISBN: 9788368346114
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz